Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi wirusek81 z miasteczka Legnica. Mam przejechane 23727.76 kilometrów w tym 322.51 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 1 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wirusek81.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

w towarzystwie

Dystans całkowity:5307.76 km (w terenie 82.50 km; 1.55%)
Czas w ruchu:60:57
Średnia prędkość:19.93 km/h
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Suma podjazdów:1 m
Liczba aktywności:86
Średnio na aktywność:61.72 km i 3h 35m
Więcej statystyk

Ostrzyca Proboszczowicka

Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 19.05.2013 | Komentarze 1

Wypad na Ostrzycę zaplanowany w niedzielę przed południem.
Było superaśnie. Pogoda idealna, a my jechaliśmy wymarzonymi na tego typu pogodę ścieżkami. Samopoczucie też sprzyjało.

Kierowaliśmy się na żółty szlak, ale wpierw w Leszczynie była przerwa w celu znalezienia azurytu i malachitu.

Później była droga na Trupień się pomyliłam w kierunku, ale tym sposobem znalazłam fajny skrót na żółty szlak.
Szlak został odnaleziony, a przy okazji widzieliśmy cudowny widok na Ostrzycę, na tej nowo utworzonej szutrowej drodze prowadzącej do .....(nie pamiętam już dokąd).
Żółty szlak okazał się zarośniętym chaszczami hardcorem, trzeba się było przedzierać przez dziki teren, ale udało się ;) Dotarliśmy do jakiejś leśnej drogi pożarowej.

Później był szlak czerwony a dalej znów żółty, bujaliśmy się nawet na początku terenem na Wielisławkę, ale było zbyt mało czasu by dobić się i na Organy i na Ostrzycę.

Dalej dzikie pola, słońce nas przypiekło, ale było cudnie.
Na końcu ostry podjazd pod Ostrzycę, wejście po schodach i zjazd (Peter prawie nie miał hamulców nie wiem jak to zrobił).
A na Ostrzycy podziwialiśmy widoczki i zjedliśmy po toście wykonanym przez Piotrka:




Wracaliśmy żółtym ale jednak trochę inaczej, zajechaliśmy do Stanisławowa i zjechaliśmy terenem, i przebiliśmy się przez pole rzepaku.


Większość trasy to zdecydowanie ŻÓŁTY SZLAK - do Legnicy wróciliśmy po całości upaprani żółtą farbą :)


Kategoria w towarzystwie


  • DST 65.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

na Górzec i zjazd czerwonym szlakiem do Myśliborza

Sobota, 18 maja 2013 · dodano: 18.05.2013 | Komentarze 1

Jak się w tygodniu nie pojedzie w Chełmy, to można się jeszcze nacieszyć w weekend.
Z Peterem wbiliśmy się na kapliczki, a później zjechaliśmy czerwonym szlakiem do Myśliborza (nie było pierogów ze szpinakiem, były ruskie, też dobre).
Powietrze bardzo rześkie i przejrzyste, po południu pogoda zrobiła się wypaśna ;)
Fajnie było pojeździć też trochę w terenie ;)


Kategoria w towarzystwie


Myślibórz

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 14.05.2013 | Komentarze 0

W towarzystwie bliskich znajomych rowerowych pociągnęłam do Myśliborza.
Większość trasy padał deszcz.
W powrotną stronę odłączyłam się od ekipy w Męcince, a w Kościelcu dopadła mnie mega ulewa, która trzymała do samego domu.
Przemokłam całkowicie.




  • DST 35.43km
  • Aktywność Jazda na rowerze

lasy i ognisko w Pątnowie

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 0


Kategoria w towarzystwie


  • DST 12.00km
  • Aktywność Chodzenie

Organy Myśliborskie i Skałka Elfów

Piątek, 3 maja 2013 · dodano: 03.05.2013 | Komentarze 3

Padało dziś okrutnie, ale szkoda mi było wolnego dnia na siedzenie w domu. Postanowiliśmy z Piotrkiem pojechać samochodem na pieszą wycieczkę na Organy Myśliborskie i Elfią Skałkę do Myśliborza. Na parkingu w Myśliborzu (i wszędzie) zero turystów, tylko my.
Pocisnęliśmy więc wpierw na Organy, w drodze buty ślizgały mi się w błocie przez co, co chwilę się przewracałam (deszcz ciągle padał, a ja szłam z parasolem).

Przeszliśmy przez Organy, a później niebieskim szlakiem do Elfiej Skałki - siedziby boga błyskawic ;)
Ładnie było:



Trzeba było ze 3x przechodzić przez jakieś płoty, bo szlak został ogrodzony drutem przez hodowcę dzikich koni (chyba?)
Potem była łączka, ładna zielona była.
Z Elfiej Skałki zejście do Myśliborza, deszcz ciągle padał.

A to łapy jakiejś strzygi, lub innego myśliborskiego stwora:


Zeszliśmy potem do samego Wąwozu i dalej żółtym szlakiem.
Potok rwący, wody mnóstwo przybyło.
Strumyczek, który Jarek zwykle przejeżdżał rowerem, dziś był nie do przejścia.


Ja już myślałam, że będziemy zawracać, jednak przewodnik myślał zupełnie co innego.
Skończyło się na tym, że przechodziłam po tym drzewie na drugą stronę rzeki.


Gorąco mi było, miałam pełne portki, ale myśl, że nie można być mięczakiem, kazała mi iść. Udało się przeszłam i nawet nie wpadłam do wody, tym razem obyło się bez strat ;)

Wycieczka mimo deszczowej pogody superaśna ;)


Kategoria w towarzystwie


Tour de Chełmy zamiast szlaku Wygasłych Wulkanów

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 02.05.2013 | Komentarze 2

Wszystko przez pogodę, zbyt dużą wilgotność powietrza i niską temperaturę.
Chcieliśmy pojechać żółtym szlakiem na Organy Wielisławskie, ale odpuściliśmy z racji ogromnych ilości błota.

Ekipa rowerowa w dniu 1 maja 2013 r. składała się z 4 osób
(fotografa i ich troje na zdjęciu):


To był dopiero początek wyprawy. Każdy był przygotowany. Zabrał żarcie, dętki, łatki, termos z herbatą i inne niezbędne klamoty ;) Przygotowani byliśmy na hard yellow track i cały dzień walki w terenie ;)
Jednak Szlak Wygasłych Wulkanów nie mógł dziś wypalić, więc zamiast tego plan zastąpiliśmy pomysłem na Okole albo Skopiec.

Później się jednak okazało, że i to byłoby raczej trudne i mało przyjemne w tych okolicznościach przyrody.

Zaczęliśmy od Górzca.

Za Górzcem skręciliśmy na Pomocne i w kierunku Czartowskiej Skały w Muchowie wbiliśmy na szutry prowadzące do Lipy. W Lipie temperatura spadła do 7 stopni, zrobiliśmy przerwę w sklepie z żulami. Zrobiło się tak zimno, że zachciało się nam dużo ciepła. Nadzieją był Bar Kaskada w Myśliborzu.

Po drodze do Myśliborza wbiliśmy na nowe szutry gdzieś za Lipą i Małą Wielką WSIĄ. Nieznana nikomu trasa wywiodła nas gdzieś na łąkę, nie wiadomo gdzie, aż znaleźliśmy się na trasie w Wąwozie Siedmickim pod Groblą :)

Uwielbiam dalszą ścieżkę, pełno zjazdów i podjazdów :) a te widoczki :)
W Myśliborzu jako pierwsi klienci zamówiliśmy pierogi ze szpinakiem i herbatę,
a po obiadku wszystkich przyćmiło, zachciało się kimać :)

Rozruch postawił nas jednak na nogi. Ponownie Górzcem uderzyliśmy na żółty szlak z lotniska w Stanisławowie w kierunku na Leszczynę albo Kondratów.
Czekał nas wypaśny długi i szybki zjazd, którym ani ja ani Bożena nigdy nie jechałyśmy. BYŁ SUPER (coś jak szutry z Górzca do Męcinki).

Olek natrafił na jeszcze 1 szlak (znaczy się drogę pożarową, chciał zobaczyć dokąd nas zaprowadzi.
Droga wywiodła nas do Kondratowa, gdzie znowu wbiliśmy się na nowy szlak ze wspaniałym zjazdem (choć nieprzyjemne były niezrobione progi)prowadzącym do Leszczyny.

Zanim jednak wypiliśmy kawę w Leszczynie okazało się, że na tym GIGA zjeździe Jarek złapał kapcia.

Ale Ale UWAGA!
NIE TYLKO JAREK, JA PATRZĘ I CO WIDZĘ????
JA MAM KAPCIA!!!! :oo

SZOK !!! JAK TO MOŻLIWE 2 KAPCIE W TYM SAMYM CZASIE !!! :OOO
nieprawdopodobne ;)

Kapeć Jarka:



Mój kapeć:


Przyczyna kapcia Jarka:


Przyczyna kapcia (mojego):


Wymieniliśmy dętki, robota skończona można jechać dalej :)


W Leszczynie przerwa na kawę , na wjeździe w Leszczynie przywitał nas utwór Dire Straits "Money for nothing". Posiedzieliśmy, pośmialiśmy się i pogadaliśmy.
Wypad superaśny, odkryliśmy dużo nowych tras (jak się okazuje Chełmy pozostają nadal nieodkryte).

Wkrótce jeszcze zapodam link z przebytej traski.


Kategoria w towarzystwie


Przełęcz Okraj!

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · dodano: 30.04.2013 | Komentarze 6

Ponownie, po raz drugi w życiu dojechałam o własnych siłach z Legnicy na Przełęcz Okraj!!! :-DDD


Tym razem było mi jakoś lżej, choć pod koniec wycieczki zaczęłam odczuwać ból krzyża i inne dolegliwości,ale co tam! Jakie to ma znaczenie! :)


Wyjazd o 7 rano z przystanku. Jak zwykle się spóźniłam, czym zawiodłam przede wszystkim samą siebie (bo moja kompania nie była tym faktem wcale zdziwiona ;))

Ruszyliśmy dość szybkim tempem prosto trasą na Bolków. Ten etap wyprawy sprowadzał się do zmian między chłopakami, (ani ja ani Bożena nie wysuwałyśmy się na prowadzenie). Pozostawało nam oglądanie męskich zadków) Hehe.
Droga leciała przez Stary Jawor, Jawor, wprost na zamek w Świnach, a dalej za zakrętem wyłonił się Zamek Bolków. Tak sobie myślałam, że tam na zamku można by było zrobić fajną przerwę, ale nie było na to czasu. Pierwsza przerwa była przed Świnami i to tylko na sikundę. Dalej chyba dopiero w Kamiennej Górze na Orlenie.

Tempo głównie narzucał Łukasz naprzemiennie z Jarkiem.
Chłopaki pierwsza klasa, mogę z nimi wszędzie jechać ;)
Za Kamienną Górą Jarek często korzystał z mapy Sudetów szukając właściwej drogi, no i znalazł tą właściwą.
Czarny szlak prowadził do Jarkowic



Dalej był sklep, a potem ZACZĘŁO SIĘ !
Od gigantycznego błota, które wsiorbywało nie tylko rower, ale i buty całe upaprałam, wieczorem stopy były czarne!
W tym miejscu mniej więcej zaczął się teren. Wtedy było jeszcze przyjemnie.


Nie mam zdjęć błociszcza, bo walczyłam z własnymi siłami, trzeba było nosić rower, nie aparat.
Dalej był podjazd, kolejny podjazd i do samej Przełęczy same strome podjazdy…
Trasa rozwalona była przez ciężkie wozy wypełnione drewnem z lasu i rozjechana zaprzęgiem koni.
Tym razem to nie mój napęd szwankował. ;)
Dobrze, że jest ktoś, kto zajmie się technicznym aspektem wyprawy:



Na szlaku:



Jest Bożena, jest i Jarek!


Widoki boskie (choć mój mini aparat na pewno ich nie oddaje).




Ostatni podjazd na wysokość chyba z 1200 n.p.m. wymęczył nas okrutnie.
A potem Jarek wybrał chyba najkrótszy kamienisty zjazd do Przełęczy Okraj.
Było fajowsko (nawet pomimo że widziałam jeszcze kupę śniegu) .
UDAŁO SIĘ! DOJECHAŁAM! :P


Z Przełęczy Okraj dłuuuugoooo lecz szybko zjeżdżaliśmy do Jeleniej Góry, a w Jeleniej do Żabki (posilić się).
Ostatni trudny etap to KAPELA.
Jechałam razem z Bożeną, taki mini wyścig, ale Bożena wzięła mnie na przedostatnim zakręcie (nie byłam już w stanie dotrzymać mej rywalce koła) HIHI ALE I TAK SIĘ CIESZĘ, że choć tyle mi się udało :D
Kolejna wyprawa na której zmasakrowałam się niemiłosiernie. :P WARTO BYŁO !!!
Wracaliśmy przez Muchów Górzec i znane wszystkim szlaki prowadzące do Legnicy 
Dziękuję wszystkim za SUPER SPĘDZONY PIERWSZY DZIEŃ URLOPU!
I na koniec jeszcze traska wzięta od Jarka!
/


Kategoria w towarzystwie


za Odrę

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 21.04.2013 | Komentarze 0

Daleko było...
....celem wyprawy była wizyta u dziadka w Osłowicach.
Po wczorajszej jeździe dzisiaj się dobiłam.
Jechaliśmy w dużej mierze polami i lasami, dwukrotnie się zgubiliśmy, raz w polu, drugi raz nad Odrą w drodze powrotnej.
O dziwo, że kapcia nikt z nas nie złapał, bo miejscami gałęzie róż zalegały tak gęsto, że sztuką było w nie nie wjechać.
Tereny za Ścinawą bardzo urocze, ciche spokojne, jakby nawet trochę opustoszałe.
Jechaliśmy szlakiem niebieskim i czarnym, ale i tak zdarzyło się zagubić, bo znak znikał i trzeba było sobie jakoś radzić.
Po drodze mijaliśmy i Słup i Psary.
I jakąś cukrownię z 1802 r.
W drodze powrotnej zagubiliśmy się za Rajczynem, ale dzięki temu zobaczyliśmy
rozlewisko i węższe koryto Odry.

Rzut oka na Odrę:


Tą trasą nigdy nie jechałam i tak poza asfaltami, to była naprawdę fajowa.
/

Jestem dziś mocno zmęczona.


Kategoria w towarzystwie


  • DST 56.74km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Górzec

Wtorek, 16 kwietnia 2013 · dodano: 16.04.2013 | Komentarze 3

Start po 16, powrót po 19.
+ dojazd do pracy ;)

Przed Słupem razem z Bożeną zaatakowałyśmy 1 kolarza, i objechałyśmy go.
Ale on był od nas sprytniejszy i jak przebiegły lis wziął nas w chwili, w której
zgubiłyśmy uwagę.

Wspaniały wieczór. Nawet spadł deszcz. Przyjemny był całkiem :)

/


Kategoria w towarzystwie


  • DST 24.00km
  • Sprzęt Trek
  • Aktywność Jazda na rowerze

na ognisko za Pątnów

Poniedziałek, 15 kwietnia 2013 · dodano: 16.04.2013 | Komentarze 0

W białych spodniach, które uwaliłam smarem.
Bo skończyłam pracę o 18 i było mało czasu na przebieranko.


Kategoria w towarzystwie